
Neil Gaiman
Dym i Lustra
Pisałam już o tym że Gaiman tworzy baśnie. Że bohaterowie są fantastyczni, magiczni, a mimo to do bólu rzeczywiści XD
No i co. No nie chcem, ale muszem się powtórzyć. Dym i lustra to zbiór opowiadań. Przepotężnych. Byłam dzielna. Przy drugim czytaniu już nie płakałam.
Opowiadań jest od cholery i jeszcze trochę więc nie będę wam streszczać z osobna tego o fartownej staruszce znajdującej złote grale (jedno z tych pociesznych, milusich), o snach z psychopatycznymi panami lisami (tu dla odmiany makabra i gore) czy dziwadle (mrocznej wizji przyszłości) w którym owszem jest w miarę działające lekarstwo na raka, ale skutkiem ubocznym jest niemal natychmiastowa zmiana płci.
Waląc na oślep kilka ogólników mogę wymienić morały i celne puenty. Oczywiście bardzo często najgroźniejszym monstrum okazuje się człowiek. Świat fantastyczny Gaimana jest trochę jak ropa rozlana na morzu. Obok siebie, płynne ale bez możliwości stałego połączenia się, współistnienia jako jedno.
Kluczem tego wyboru opowiadań jest różnorodność. Nie mówię że każde jest od czapy, po prostu ich długość waha się od kilku słów do kilku stron. Znajdziecie tu takie pisane prozą, ale też wierszem. Odpowiednie dla widowni małoletniej, ale też takie które powinny zawierać trigger warning +18 z trzema wykrzyknikami Wszystkie są przerewelacyjne
Wydawnictwo: Mag
Gatunek: Fantasy, Sci-Fi

2024-06-20
