Czerwony Mars

Kim Stanley Robinson

Czerwony Mars

Kolejne opasłe tomiszcze do kolekcji. Przeszło 900 stron kolonizacji i terraformacji Marsa. Śledzimy losy 100 osobowej załogi Aresa - naukowców, inżynierów - która jako pierwsza ma się osiedlić na Marsie. W ekipie najtęższych umysłów już w trakcie lotu pojawiają się zgrzyty. Nic dziwnego. Po wylądowaniu bardzo szybko okazuje się jak wiele ich różni, począwszy od charakterów na celach i wizji na rozwój czerwonej planety. Oczami pierwszych kolonizatorów obserwujemy zmiany jakie przez lata zachodzą na Marsie, ale też tu u nas. Przeludniona Ziemia nieustannie przesyła tysiące imigrantów na planetę już nieco bardziej przyjazną. Ludzie szukają tam dla siebie miejsca, a ziemscy “sponsorzy” zarobku. Są zdeterminowani aby wyssać z Marsa wszystko co ten oferuje.

Robinson pozwala nam poznać bliżej kilkoro bohaterów. Tekst podzielono tak by poznać ich perspektywy z osobna. Temperamentna Nadia, John urodzony przywódca, Frank. Frank jest … podejrzany. Nadia, chodzący zdrowy rozsądek. I inni jak Ann co by nic nie zmieniała czy najgorsza we wszechświecie Phyllis. Ich interakcje, knucia i kłótnie śledziłam z zapartym tchem. To w końcu od zawiązanych sojuszy zależał los planety.

Najmocniejsza jednak okazała się fabuła. Jest ciekawa i mimo że dzieje się na przestrzeni niemal 30 lat nie rozciąga się w nieskończoność. Robinson zawsze stawia nas w historii tam skąd mamy najlepszy widok na zmiany. Jest logiczna i odpowiada na pytania. Jeśli na tym poprzestaniemy ta cegła jest genialna. Ale.

Często porównujemy książki do rodzimego Nad Niemnem które stało się symbolem bardzo długich opisów przyrody. Czerwony Mars jest w tym równie wylewny i dwa razy bardziej nudny. Serio. Ile czasu można opisywać pył? O przepraszam. Miał. Planeta nie zachwyca bogactwem przyrody. Nie powala na kolana różnorodnością widoków. Wiem bo o nich wszystkich czytałam, długo, nudno i kilkukrotnie.

Muszę się też przyczepić do języka chemiczno-fizycznego. Bardzo mało rzeczy zrozumiałam. Wiem wiem. Wokół sami naukowcy, a ja tylko szary czytelnik. Musieli tak rozmawiać dla zachowania realizmu. Nie pogardziłabym jednak słowniczkiem. Przysięgam że nie mam pojęcia jak miałaby działać ta ich winda.

Wydawnictwo: Vesper

Gatunek: Sci-Fi

Czerwony Mars

2024-06-16

Czerwony Mars